MOK
 MOK
 szukaj
 menu
 newsletter
 wizyty
ogółem:2205375
dzisiaj:149
wczoraj:162
 polecamy
 mok - galeria zdjęć
 konkursy
 sunderland '2009
 Sponsorzy i Patroni imprez MOK-u
 ATP 2009
 Internetowa Galeria Amatorów
  Nowotarski wrzesień
 polecamy

 aktualności
Ku pamięci nowotarskich żołnierzy poległych na frontach II wojny światowej
data: 26.10.2006 / autor: Bernadeta Bal / czytano: 1432
0Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Targu zaprasza na spotkanie poświęcone pamięci nowotarskich żołnierzy poległych na frontach II wojny światowej w dniu 26 października 2006 roku o godz. 17:00 do sali 44 (I pietro).

Wspomnienie o Ludwiku Mrugale żołnierzu walczącym pod Tobrukiem, który swoje zapiski, wspomnienia, pamiątkowe zdjęcia z wojny przekazał do Polski ze słowami "… może się na coś przydadzą". Przydały się choćby dla wypełnienia patriotycznej obietnicy potomnym przekażcie.
Ludwik Mrugała, syn Jakuba i Zofii z Kurasiów Mrugałowej zamieszkały przy ul. Krasińskiego 24, po klęsce wrześniowej zgodnie z dokonanym wyborem tych przegranych, ale nie zwyciężonych wybrał długą i trudną drogę ku wolności zaciągając się jako ochotnik do tworzącej się w dalekiej Syrii jednostki Wojska Polskiego, z którą to jednostką przeszedł cały jej szlak bojowy.
Zapiski autora Ludwika Mrugały ujęte w kalendarz historyczny trzeciej Dywizji Strzelców Karpackich rozpoczynają się datą 2 kwietnia 1940 roku. Jest to data wydania rozkazu przez Naczelnego Wodza w sprawie formowania Brygady. Przedostatnią datą zapisaną w kalendarzu jest data 20 i 21 kwietnia 1945 roku a w treści zapisu - pościg III Dywizji Strzelców Karpackich na północ od Bolonii, w czasie którego I Brygada Strzelców posuwała się po osi Bentivoglio-Granarolo-Castel - Magniore, a II Brygada na południe od niej dochodząc do obszaru Granarolo. Kalendarz kończy się na dacie 2 maja, a zapis ten brzmi następująco: kapitulacja wojsk niemieckich we Włoszech. Zwycięstwo militarne i klęska polityczna Polski. Ta klęska tłumaczy dlaczego Ludwik Mrugała i inni Polscy żołnierze, stali się tułaczami. Jednak nie byłby to pełny wizerunek naszego rodaka, gdybym go jeszcze nie wzbogaciła o jego osobiste wspomnienie zatytułowane "Niedziela Palmowa w Jerozolimie w roku 1941", z którego mały urywek pozwolę sobie przytoczyć, jako wymowny znak polskości odnoszący się do naszych nadrzędnych wartości wyrażających się słowami Bóg, Honor i Ojczyzna "Owa niedziela jest bardzo pamiętnym dniem naszego pobytu w Palestynie, kiedy to SAMODZIELNA BRYGADA STRZELCÓW KARPACKICH kwaterowała mniej więcej w połowie drogi z Jerozolimy do Tel-Awiwu. Druga jednostka Polska Służba Zdrowia -Szpital S. B. S. K. był zakwaterowany przy angielskim szpitalu w SARFAN, przy tej samej drodze z Jerozolimy, lecz bliżej Tel-Awiwu. Dowódca S. B, S. K, płk. dyp. Stanisław Kopański - jako człowiek i dowódca - lubiany a wymagający, był praktykującym katolikiem. Z jego to inicjatywy, oraz księdza dziekana J. Brandysa, było nam dane zwiedzić Palestynę i wszyst¬kie miejsca kultu chrześcijan. Ponadto postawienie Domu Żołnierza Pol¬skiego w Jerozolimie w Starym Mieście, jak również odrestaurowanie dwu stacji Drogi Krzyżowej: III i IV".
O panu Ludwiku Mrugale możemy również powiedzieć, że pozostał wierny pamięci swojego rodzinnego miasta i na organizowanych przyjacielskich party chętnie opowiadał o Nowym Targu, że leży u stóp lasami pokrytych gór Gorców gdzie dwa górskie potoki łączą się w rzekę Dunajec, a od południa granicą doliny są Tatry. A w tych zwierzeniach chętnie akcentował słowa "… to moje miasto, mój dom, moje gniazdo gdzie wyrosłem, tam spędziłem moje najlepsze lata. Tam rośliśmy, tam snuliśmy marzenia…".
Należy więc sądzić, że młodość dla pana Ludwika była szczęśliwa, ale to szczęście nie trwało długo, bo już wiosną, pamiętnego roku 1939, w cichą atmosferę miasteczka wtargnęły niepokojące symptomy nadchodzącej wojny, za sprawą chodzących po domach służb cywilnych sprawdzających posiadanie na strychu skrzyni z piaskiem, wiadra z wodą i łopaty i pouczających o konieczności zaciemniania okien w razie nalotu. Niepokojem też powiało kiedy w mieście zakwaterowało polskie wojsko, załogi stojących na polach za miastem od strony Szaflar tankietek. Widomy to był znak ważnych wojskowych ćwiczeń i choć po kilku dniach odjechali pozostało pytanie, po co to było? A przecież wtedy w Polsce nie istniała powszechność prasy, radia, nie było korespondentów zagranicznych więc w większości tkwiliśmy w ogólnej niewiedzy zaspakajanej jedynie informacjami szeptanymi… pewno że wojna będzie, przecież być musi, bo Polska nie przyjmie dyktowanych warunków. Po skrajnie naiwne, … że silni, zwarci i gotowi, nie mamy się czego bać, przecież nie oddamy nawet guzika.
W takiej atmosferze niepewności, spekulacji faktami, odjeżdżały z domów powoływane do armii kolejne roczniki, taki bezimienny kontyngent. Nabierający człowieczeństwa, kiedy opatrzony bywał numerkiem, i nazwiskiem z przypisaną mu matką rodzicielką, która z bólem na tę wojnę go wyprawiała, a żegnając wyczęszczając błogosławieństwem i zawieszonym na szyi szkaplerzem, który miał go przed złym chronić.
Tak też musiało wyglądać pożegnanie pani Zofii Mrugałowej z synem Ludwikiem, ale ból musiał być podwójny, bo żegnała już drugiego syna, Jan przecież odbywał czynną służbę wojskową w marynarce. Wtedy nie wiedziała przecież jeszcze, że przyjdzie mu walczyć pod Narwikiem, a potem brać udział w konwojach do Murmańska.
Nie wiedziała też, że ani Ludwik, ani Jan choć wojnę przeżyją, to do domu nie wrócą i żyć będą daleko od kraju, jeden w Chicago drugi w Glasgow, o takich matkach mówiło się - Matki Polki, a o ich synach, że wierni byli swojej Ojczyźnie.

Przekonana o słuszności utrwalania chlubnej pokoleniowej przeszłości spisała uczestniczka warsztatów literackich w Miejskim Ośrodku Kultury Maria Giłka.
 komentarze 0 + «
 dodaj komentarz
autor*
e-mail
komentarz*