MOK
 MOK
 szukaj
 menu
 newsletter
 wizyty
ogółem:2194781
dzisiaj:8
wczoraj:346
 polecamy
 Korespondencja Sztuk wg Zbigniewa Barana
Hildegarda z Bingen, Średniowieczna patronka sztuk - Justyna Łukaszewska
Hildegarda z Bingen (1098 - 1179) należy do tych wyjątkowych postaci w dziejach myśli ludzkiej, które domagają się wciąż świeżej recepcji - zarówno w dziedzinie historii idei, religii, jak i sztuki. Z jednej strony mniszka wyrosła w kulturze Europy - średniowiecznej ojkumene - związana życiem z Regułą Świętego Benedykta, a z drugiej niewiasta obdarzona nieprzeciętnymi znamionami charakteru i zdolnościami, które zdołała wykorzystać wbrew przyjętej wówczas społecznej pozycji kobiet.

Mistyczka, kompozytorka, autorka pism dotyczących teologii, polityki, botaniki, a także medycyny naturalnej jest wybitnym dzieckiem swej epoki. Wychowana od wczesnego dzieciństwa w klasztorze -całe swoje życie związała z regułą i wspólnotą. Niewiele wiadomo o jej rodzinie, była dziesiątym i ostatnim dzieckiem swych rodziców.

Koszty wyposażenia i wyprawienia starszych dzieci lub chęć złożenia Bogu ofiary z najmłodszej latorośli, skierowała zapewne rodziców Hildegardy do klasztoru w Disibodenbergu, gdzie oddano ją na wychowanie zakonnicy Juttcie. Jutta pełniła funkcję przeoryszy konwentu. Zaopiekowała się dziewczynką i zadbała o jej wszechstronne, choć ograniczone tylko do murów klasztoru, wychowanie. Jako powierniczka i mistrzyni, Jutta ukształtowała Hildegardę na swoją następczynię - po śmierci tejże przeoryszy Hildegarda objęła i przejęła jej rolę.

W owym okresie - wieku XII - klasztory żeńskie tworzyły jedno opactwo wraz z męskimi wspólnotami. Niewiasty nie miały tak wielkiej swobody w uzyskiwaniu wiedzy i z konieczności żeńskie wspólnoty podporządkowane były męskim, jednak Hildegarda tak uparcie dążyła do usamodzielnienia, że uzyskała je wreszcie zakładając odrębny klasztor i przenosząc się do niego wraz ze swoją wspólnotą. Prócz pierwszego w Rupertsbergu, założyła lub wspierała jeszcze inne. Obdarzona silną i nieugiętą wolą, Hildegarda miała odwagę przeciwstawić się niemoralnym poczynaniom kolejnych cesarzy niemieckich, popierać prawowitych papieży, a nawet przedsięwzięła kilka wypraw o charakterze misyjnym. We wszystkich sytuacjach trudnych i skomplikowanych miała odwagę opowiedzieć się za prawdą i stanąć po właściwej stronie.

Jednak prowadząc tak wzmożoną działalność publiczną i klasztorną, znajdowała również czas na spisywanie wizji, które otrzymywała za sprawą Boskiego Natchnienia:

"I tak oto w czterdziestym trzecim roku mego doczesnego biegu, gdy z wielkim strachem i drżąc z napięcia doświadczyłam niebiańskiej wizji, ujrzałam bardzo wielką jasność, w której dał się słyszeć głos z niebios, mówiący do mnie:

'O człowiecze mizerny, pyle z pyłu, zgnilizno zepsucia, mów i spisz wszystko, co widzisz i słyszysz. Lecz jesteś zbyt bojaźliwa do powiedzenia i zbyt prosta do przedstawienia i nie wyuczona do spisania tego wszystkiego, mów i spisuj to wszystko nie na miarę ust ludzkich ani wedle pojmowania myśli człowieczej, lecz zgodnie z tym, co widzisz i słyszysz z góry, z niebios, z niezwykłości Boga i - tak te rzeczy z wyjaśnieniem przedstawiaj, jak pilny uczeń słuchając słów swego mistrza, przyjmuje je zgodnie z tokiem jego wypowiedzi, według jego woli, wskazówki i zalecenia. Tak zatem i ty, człowiecze, mów to, co widzisz i czego słuchasz, i spisuj nie wedle ciebie samej, ani żadnego innego człowieka, lecz zgodnie z wolą poznania, widzenia i przedstawienia wszystkiego w najgłębszych swoich tajemnicach.

I stało się w roku tysiąc sto czterdziestym pierwszym od Wcielenia Jezusa Chrystusa Syna Bożego, że gdy miałam czterdzieści dwa lata i siedem miesięcy, rozwarły się niebiosa i ogniste światło o niezwykłym blasku na cały mój mózg się rozlało, i całe moje serce, i całą pierś moją niby ogień, ale nie parzący, lecz ogrzewający tak rozpaliło, jak słońce rozpala każdą rzecz, na którą kładzie swoje promienie. I nagle pojęłam znaczenie wykładu ksiąg, to znaczy psałterza, ewangelii i innych pism katolickich, tak Starego, jak i Nowego Testamentu.

Objawień zaś nie doświadczałam w urojeniu, ani we śnie, ani w gorączce, ani przez cielesne oczy i uszy ludzkie, ani nie otrzymałam ich w ukryciu, lecz jako rozważna i o zdrowym rozsądku - przez wewnętrzne oczy i uszy, w otwartych miejscach - zgodnie z wolą Boską. A jak się to działo, trudno pojąć cielesnemu człowiekowi."


A wypowiedziałam i spisałam te słowa, nie na miarę pomysłu serca mego ani żadnego człowieka, lecz jak to w niebie widziałam, słyszałam i pojęłam przez wielkie i podziw budzące tajemnice Pana.

Pierwszym z dzieł Hildegardy z Bingen, spisanych przez nią z objawienia Pańskiego, są Scivias, kolejno powstały Liber vitae meritorum i Liber divinorum operum. Wyjątkowy styl, a także nietypowa struktura utworu wprawiają w zadziwienie nie tylko współczesnego czytelnika. Hildegarda podzieliła swe wizje na trzy - w analogii do osób Trójcy Świętej - nierównej objętości księgi.

Wszystkie wizje i ich objaśnienia, jakkolwiek różnią się zdecydowanie rozmiarem, mają podobną strukturę, najpierw szczegółowy opis widzenia, następnie ujęte w kolejne capitula - rozdzialiki objaśnienie wcześniejszego obrazu. Do każdej z tych wizji pod opiekuńczym okiem Hildegardy powstały barwne ilustracje, zachowane w odrysie dzięki kurateli jej rupertsberskich mniszek.

Ujrzałam jakby wielką górę w kolorze żelaza, i ponad nią postać siedzącą o takim blasku, że blask jej odwracał me spojrzenie, od niej samej począwszy z obu stron rozciągał się delikatny cień jakby skrzydła dziwnej szerokości i długości. I przed nią samą, u podnóża góry stała sylwetka jakowaś, ze wszystkich stron pełna oczu, w której nie mogłam dostrzec żadnego elementu postaci ludzkiej poza tymi oczami: przed nią zaś inna postać dziecięca, w bladą tunikę i białe, jaśniejące sandały odziana, nad jej głowę spływał taki blask od postaci ponad górą siedzącej spływał, że nie mogłam dostrzec twarzy postaci dziecięcej. Lecz od tej postaci, która ponad górą siedziała wychodziło wiele żywo błyskających iskier otaczających obie postaci z wielką rozkoszą. W samej zaś górze dało się obserwować jakby wiele okienek, z których wyglądały jakby ludzkie głowy, jedne blade a inne białe, świetliste.

I oto ten, który siedział ponad górą ową zawołał głosem potężnym i wielce przenikliwym mówiąc:

'O człowiecze, któryś jest słaby z prochu ziemi i pyle z pyłu, wołaj i mów o zbliżaniu się prawdziwego zbawienia, ponieważ ci zostaną pouczeni, którzy choć widzą jądro Pism, jednak mówić i głosić go nie chcą, gdyż są zbyt letni i opieszali, aby zachować sprawiedliwość Boga, otwórz przed nimi drzwi do rzeczy tajemnych, które oni sami zalęknieni skrywają bezowocnie w zasłoniętym miejscu. Zatem tak wzbogać się w źródle obfitości i rozpłyń w wiedzy tajemnej, aby do przelania twojej pełni zostali pobudzeni także ci, którzy uważają, że z powodu występku Ewy zasługujesz na wzgardę. Albowiem ty nie za sprawą człowieka osiągasz głębię poznania, lecz otrzymujesz dzięki wysokiemu i straszliwemu sędzi z góry, stąd, gdzie mocno rozbłyśnie jasnym blaskiem najjaśniejsze wśród innych świateł.

Powstań więc, wołaj i mów te rzeczy, które objawiają się tobie dzięki wielkiej mocy boskiego wsparcia, gdyż ten, który włada z mocą i łaską wszelkim stworzeniem swoim, napełnia jasnością niebiańskich objawień tych, którzy się go boją i posługują mu z wiernym oddaniem w duchu pokory i prowadzi wytrwałych na drodze sprawiedliwości ku radości wiecznego objawienia.'

Potem ujrzałam jakby ogromną liczbę żywych świateł o wielkiej jasności, które otrzymując ogniowy blask, w ten sposób osiągnęły najjaśniejszą wspaniałość. I oto pojawiło się jezioro bardzo głębokie i szerokie, mające gardziel jakby gardziel jamy i wypuszczało ognisty dym z wielkim fetorem. Z niego rozpościerając się obrzydliwa chmura dotykała niby żyły o wyglądzie zwodniczym; a w pewnej jaśniejszej okolicy dotykała śnieżnobiałej chmury, zawierającej w sobie wielkie mnóstwo gwiazd, która wychodziła z pewnego pięknego kształtu ludzkiego, przewiewała przez nią i tę [białą chmurę] oraz tenże kształt ludzki odsuwała z tej okolicy. Skoro się tak stało najjaśniejszy blask otoczył ową okolicę, i tak wszystkie oto elementy świata, które trwały wcześniej w wielkim spokoju, wpadając w ogromne poruszenie ukazywały wielki przestrach. I po raz drugi usłyszałam głos, który już wcześniej mówił do mnie.

Następnie ujrzałam wielką, okrągłą i zacienioną konstrukcję w kształcie jaja; w górze wąską, w środku szerszą, a u dołu ścieśnioną. Z zewnątrz otaczał ją jasny ogień, mający pod sobą jakby cienistą warstwę. A w tym ogniu była tak wielka kula czerwonego ognia, że oświetlała całą tę płaszczyznę. Ponad nią były tak ustawione w górę trzy pochodnie, że swoim ogniem podtrzymywały ową kulę, by nie opadła. I ta właśnie kula unosiła się czasami w górę i tak wielki ogień podchodził ku niej, że na dalszą odległość wypuszczała płomienie, to znowu niekiedy kierowała się w dół, i podchodził do niej tak wielki chłód, że od niego jej płomienie malały bardzo szybko. A z tego ognia, który otaczał tę konstrukcję, dął podmuchami silny wiatr, a z tej chmury, która znajdowała się pod ogniem, wiał swymi podmuchami inny wiatr. Ów, rozchodził się po całej płaszczyźnie, to tu to tam. W tejże również warstwie znajdował się jakiś ciemny ogień, tak przerażający, że nie mogłam na niego patrzeć. Ten ogień swoją siłą poruszał całą ową warstwę. Był on pełen grzmotów, burz i bardzo ostrych kamieni, mniejszych i większych. Kiedy zaś rozbrzmiewał jego grzmot, tak poruszały się i jasny ogień i wiatry i powietrze, że błyskawice wyprzedzały ów grzmot; bowiem ogień ów jako pierwszy odczuwał w sobie owo poruszenie grzmotem.

Lecz pod tą warstwą, znajdował się najczystszy eter, nie mający już pod sobą żadnego przykrycia. W nim ujrzałam jakowąś bardzo wielką kulę jaśniejącego ognia, mającą nad sobą ustawione w górę dwie jasne pochodnie, które tak podtrzymywały ową kulę, żeby nie zboczyła ze swojego toru. I w tym eterze rozmieszczone były wszędzie inne, liczne i jasne kule, do których owa wielka kula niekiedy nieco się oddalała i wysyłała swoją jasność, a potem znowu wracała pod wymienioną już, czerwoną i ognistą kulę i od niej odnawiała swoje płomienie, i ponownie wysyłała je do tych innych kul wraz ze swymi podmuchami, które rozchodziły się po owej, wymienionej już, płaszczyźnie.

I pod tym eterem ujrzałam wodniste powietrze, mające pod sobą białą warstwę, które to powietrze rozprzestrzeniając się tu i ówdzie, całą konstrukcję napełniało wilgocią. A kiedy ono gromadziło się nagle, z wielkim łoskotem wylewało z siebie ulewny deszcz, a kiedy znowu rozrzedziło się delikatnie, spokojnie wylewało z siebie łagodny deszczyk. Wychodzący z niego inny wiatr rozwiewał się swymi podmuchami po opisanej już płaszczyźnie.

Na środku zaś owych elementów znajdował się jakiś bardzo wielki piaszczysty glob. Owe elementy tak go otaczały, że nie mógł się przechylić w żadną stronę. Lecz gdy niekiedy owe elementy, z wymienionymi już wyżej, podmuchami zbliżały się do siebie wzajemnie, swoją siłą wprawiały ów glob w delikatne poruszenie.

I ujrzałam między północą a wschodem jakby wielką górę, która z północnej strony miała wielkie ciemności, a ze strony wschodniej ogromną jasność, ale tak, że ani to światło owych ciemności, ani owe ciemności tego światła nie mogły dosięgnąć.


Bogata spuścizna literacka pozostawiona przez Hildegardę utwierdza nas w wierze, że człowiek jest ostatecznym i najważniejszym celem Stworzenia. Obdarzonemu dwojaką naturą, szczęście ducha i ciała zapewni człowiekowi podporządkowanie się prawom Wszechświata i przyjęcie Miłości Bożej, dzięki której został zbawiony. Ciało i dusza to dwie strony jednej: boskiej i ludzkiej zarazem rzeczywistości. Pierwsza podlega prawom Świata, druga rządzi się prawem Świata Wyższego. Ciało i dusza współistnieją ze sobą w określonych i konkretnych warunkach obecnych w życiu człowieka.

Hildegarda spogląda na człowieka w całej jego złożonej postaci - dzięki swemu darowi widzenia okiem Boga pozwala zrozumieć się wzajemnie i współdziałać duszy i ciału. Duszy pomaga lekarstwem Pisma Świętego, podczas gdy ciało troskliwie kuruje ziołami i zaleceniami odpowiedniego trybu życia. We wszystkim, co ziemskie dostrzega wymiar Boski i zapowiedź niebiańskiej radości, do której został powołany każdy człowiek. Nawet sztuki piękne - literatura, muzyka, arytmetyka - nie istnieją samodzielnie i w odosobnieniu, gdyż do pełni symfonicznej harmonii potrzebne są wszystkie piękne, choć zranione upadkiem człowieka, elementy tego świata. Nikt i nic nie jest samo i w oddzieleniu, bo wszystko pochodzi od Boga i w nim doskonale się zawiera.

Postać Hildegardy nie poddaje się żadnym uproszczonym klasyfikacjom. Różnorodne problemy wielka mistyczka opisuje w sposób piękny i wyszukany, a zarazem trudny w przekładzie i interpretacji. Być może właśnie dlatego nikt dotąd nie tłumaczył jej pism na język polski.

Dzieła, które pozostawiła zawierają w sobie - podkreślmy raz jeszcze - uniwersalną wiedzę z zakresu: teologii i kosmologii, muzyki i poezji, medycyny i botaniki. W centrum tychże zainteresowań jest zawsze Człowiek - Istota Ludzka i Boska; symbol i objawienie wartości niebiańskich.

Justyna Łukaszewska

Tłumaczenia cytowanych wizji Hildegardy z Bingen dokonała autorka szkicu.