MOK
 MOK
 szukaj
 menu
 newsletter
 wizyty
ogółem:2199570
dzisiaj:30
wczoraj:303
 polecamy
 Korespondencja Sztuk wg Zbigniewa Barana
Herbertowska Róża i Anioły - Tadeusz Chrzanowski

Zbigniew Herbert Tadeuszowi Chrzanowskiemu

O róży

1

Słodycz ma imię kwiatu -

Drżą kuliste ogrody
zatrzymane nad ziemią
westchnienie odwraca głowę
twarz wiatru przy sztachecie
ścielą się nisko trawy
oczekiwania pora
przyjście zgasi zapachy
przyjście otworzy kolory

drzewa budują kopułę
zielonego spokoju
róża cię woła i tęskni
za tobą zerwany motyl
pęka nitka za nitką
mija za chwilą chwila
pąku zielona łatwo
rozchyl

słodycz ma imię: róża
wybuch - z wnętrza wychodzą
chorążowie purpury
szeregi nieprzeliczone
trębacze zapachów
na długich na długich motylich trąbach
obwołują spełnienie


2

koronacje zawiłe
wirydarze modlitwy
obrzędy pełne złota
płonące kandelabry
podwójne wieże milczenia
promienie złamane na szczytach
dno -

o źródło nieba na ziemi
o konstelacje płatków

*

nie pytaj czym jest róża Ptak ją może opowie
zapach zabija myśli twarz lekkim muśnięciem starta
kolorze pożądania
kolorze płaczących powiek
brzemienna kulista słodycz
czerwień do wnętrza rozdarta


3

róża pochyla głowę
jakby miała ramiona

opiera się na wietrze
a wiatr odchodzi sam

nie zdoła wyrzec słowa
nie zdoła wyrzec słowa

im bardziej róża umiera
tym trudniej mówić o róży

__________

Z. B.: Panie profesorze, czy kocha pan róże? Zbigniew Herbert zadedykował panu piękny wiersz O róży: "Słodycz ma imię kwiatu/ Słodycz ma imię róży". Herbert gloryfikuje cudowność i tajemnicę różanego kwiatu, natomiast nic nie wspomina o kolcach...

T. Ch.: Chce mnie pan przyszpilić różą. Otóż ja - przyznam się panu - w ogóle nie lubię kwiatów, a zwłaszcza tych ciętych, co nie znaczy, że nie jestem wrażliwy na wymiar symboliczny kwiatu. Zgadzam się. W sensie symboliczny "różane kolce" mogą pasować do mnie, jestem bowiem z natury człowiekiem uczuciowym, a jednocześnie zgryźliwym. Natomiast - jak mi się wydaje - Herbertowi w tym wierszu chodziło o coś innego, o fascynację pięknem, zarówno pochodzenia naturalnego, jak artystycznego. Ważna jest metryka wiersza, lata pięćdziesiąte. Byłem wówczas w bliskiej przyjaźni z Herbertem, poszukiwaliśmy instynktownie jakiegoś antidotum na tę szarość, z którą mi się zawsze kojarzy okres stalinowski. Brakowało nam przywoływanych w wierszu magów piękna: "chorążych purpury", "trębaczy zapachów". Odbieram ten wiersz jako pochwałę nadprzyrodzonego piękna, które w tym czasie starałem się solidarnie ze Zbyszkiem odkrywać.

(....)

Z. B.: W szkicu Saturn polski i sarmacki Bachus napisał pan: "I chwilami stojąc wobec zwierciadła naszej sztuki widzę, parafrazując Zbigniewa Herberta, jak za moimi plecami stoją dwa anioły: blady, złośliwy anioł Ironii i potężny, pałający anioł Schizofrenii".

T. Ch.: Wydaje mi się, że w historii polskiej sztuki i poezji miesza się przewrotnie element "bachiczny" i "saturniński". Tak więc jedne i drugie składniki tych naszych temperamentów ujawniać się będą w naszej spuściźnie nieustannie: gdy w malowanych tryptykach średniowiecznych nurt zadumy i rezygnacji zderza się z jowialną gadatliwością na tematy postronne nieomal, w renesansie - gdy płaczkowie swych dziadek i Kassandry państwowości pleść będą przy kuflu grube dowcipy, a nawet w samym sercu sarmatyzmu, a więc zdawałoby się u apogeum władztwa bachusowego, rodzić się będą dzieła o wyraźnie saturnińskim zabarwieniu. Takie sprzeczności ujawniają się raz po raz: bachiczne wystroje kamieniczek Kazimierza, Zamościa i Lublina sąsiadować będą z saturnińskim eremem w Rytwianach, saturnińska par excellnce Wespazjana Kochanowskiego Psalmodia polska sąsiaduje bachicznością wymuskanej i poniekąd ideowo antysarmackiej poezji Andrzeja Morsztyna. Przeskakując do Młodej Polski owo "rozdwojenie w sobie" demonstruje się wyraźnie u Malczewskiego, w poezji Kasprowicza czy Leśmiana choć równocześnie obok nich wyrasta olbrzymi saturniński cień Wyspiańskiego i malutki "bachicznie" zdemonizowany cień Przybyszewskiego.
__________

Wiersz O róży cytowany z tomu Zbigniewa Herberta Struna światła, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1994. Komentarz z: Tadeusz Chrzanowski, Taka moja sarmacka gęba, w: Zbigniew Baran Apokalipsa i nadzieja. Portrety współczesne, C&D International Editors, Kraków 2000.